• Forum • Archiwum
Internetowy   Dziennik   Informacyjny
 
Publicystyka Świat i Polska Na wokandzie Ciekawostki Przegląd prasy Kultura Felieton Kondycja Polskich Mediów Młoda Strefa
         Inne tytuły
 
 Super-Nowa > Felieton > Pochwała profesji muzycznych
 
Pochwała profesji muzycznych  
 
Autor  Anna Niemiec-Mościcka, 27.09.2004
 
Przychodzi taka chwila w życiu człowieka (nie każdego co prawda, ale uogólnijmy dla dobra wywodu), że zostaje rodzicem i staje przed dylematem – na kogo by tu wykierować swoją pociechę. W rankingu od zawsze chyba (nie spierajmy się, kiedy jaki zawód powstał i czy średniowieczne mamy i tatusiowie myśleli o informatyce) prowadziły takie profesje jak lekarz, prawnik, nauczyciel, architekt i tym podobne mirem otoczone (choć dziś jakby mniej, ale to tylko przez koperty). Niniejszym namówić pragnę do nakierowania, acz subtelnego, swojej latorośli (lub całego stadka, jeśli będzie urodzaj) na dziedzinę sztuki w skrócie zwaną muzyką.
 

Zawodów muzycznych ci u nas dostatek, każdy niesie ze sobą pewne przyjemności i korzyści zupełnie obiektywne, pozwolę sobie zatem wybrać te najbardziej oczywiste i reprezentatywne. Z powodów całkowicie nie antyfeministycznych, a jedynie dla wygody, użyte zostaną formy męskie wymienionych zawodów, za co przepraszać nie zamierzam, bo i intencji złych nie posiadam w tym względzie.

A zatem:
Harfista – zawód polecam wszystkim tym, którzy wykazują szczególną słabość do swoich paznokci. Przy żadnym chyba zajęciu (no, może poza pozowaniem do zdjęć, których najważniejszym przedmiotem jest biżuteria typu pierścionek itp.) nie są wymagane tak zadbane, mocne i konieczne (gitarzyści się, mam nadzieję, nie obrażą).

Perkusista – zalety idealne dla dzieci wykazujących podwyższoną pobudliwość ruchową – można tłuc w bębny, kotły i tym podobne triangle do woli i bez uszczerbku dla zdrowia najbliższych (no chyba że przebywają w tym samym, niedużym i zamkniętym pomieszczeniu i nie dysponują zatyczkami do uszu, tudzież znajdą się w polu rażenia).

Pianista – patrz „skrzypek”, pięknie się przy „trumnie” wygląda, poza tym nie trzeba nosić ze sobą instrumentu (w przeciwieństwie do kontrabasistów na przykład, co w przypadku kobiet grających na tym niemałym instrumencie wygląda nieco makabrycznie). Nie trzeba tu chyba dodawać, że przydałby się nowy Zimerman, czy inny Rubinstein.

Skrzypek – jeśli chcemy oszczędzić dziecięciu noszenia ciężkich siatek, przesuwania mebli i innych czynności wymagających obciążania palców kończyn górnych, zawód to wymarzony (konkurować tu może jedynie chirurg, ale przecież świat nie może składać się z samych krajczych).

Śpiewak – zalecany dla przeciwników palenia  i zadymionych w związku z tym pomieszczeń (żaden chyba współbiesiadnik nie odmówi zgaszenia papierosa mając na uwadze karierę niewątpliwą proszącego artysty). Poza tym z racji koniecznej dbałości o gardło jest szansa, że najbliżsi zwolnią osobnika parającego się śpiewem z mycia okien (kuszące, nieprawdaż?).

Trębacz, tudzież właściwie każdy zawód wykorzystujący instrument dęty – polecany dla szkrabów, którym buzia się nie zamyka, a co niestety ma niekorzystne konsekwencje, bo na przykład, to co z ust malca wychodzi, niezbyt mądre czy cenzuralne jest. Dać instrument i być może rozlegnie się zamiast tego przynajmniej „Cisza”.


Wydrukuj    Wyślij znajomemu   
   
 Komentarze Skomentuj artykuł
 
 Za treść komentarzy redakcja nie odpowiada.
Strona główna | Młoda Strefa | Galeria | Archiwum | Forum | Kontakt