• Forum • Archiwum
Internetowy   Dziennik   Informacyjny
 
Publicystyka Świat i Polska Na wokandzie Przegląd prasy Ciekawostki Kultura Felieton Kondycja Polskich Mediów Młoda Strefa
         Inne tytuły
 
 Super-Nowa > Kultura > Koszmar słuchacza
 
Koszmar słuchacza  
Powiększ
 
Autor  Anna Niemiec-Mościcka, 07.12.2004
 
Parę dni temu wybrałam się na koncert kompozytorski w ramach sesji naukowej "Dzieło muzyczne, jego estetyka, struktura i ekspresja". Świadoma, w wyniku wcześniejszych doświadczeń, jak może brzmieć tzw. muzyka współczesna w wydaniu bydgoskich kompozytorów, uzbroiłam się w ciekawość i dobrą wolę. Niestety, zdążyłam na drugą połowę. Chyba wolałabym nie zdążyć.
 

Pierwszy z usłyszanych przeze mnie utworów był po prostu nudny. Psalmodia na wiolonczelę i fortepian Marka Jasińskiego nie pozostawia po sobie właściwie żadnego wrażenia. Kilka ciekawszych rytmicznie i harmonicznie fragmentów nie zdołało tego zmienić. Ot, student trochę "polatał" po klawiszach, jego pani Dziekan pomachała smyczkiem i nic po tym nie zostało. Ale przynajmniej było kilka fragmentów szczątkowej melodii, coś, czego można się było uchwycić.

To, co dane mi było przeżyć (tylko za jakie grzechy, pytam) podczas wykonania Ptaka ze snów Zbigniewa Bargielskiego, przeszło moje oczekiwania. Jest to utwór przeznaczony na akordeon i instrumenty perkusyjne. Dwóch sympatycznych, ładnie ubranych panów weszło na estradę, zrobiło ważne miny, skupiło się i... Przez chwilę miałam ochotę wstać i ostentacyjnie opuścić salę, bo przecież jakoś dezaprobatę należy wyrazić, a za stara już jestem, by marnować czas, ale potem pomyślałam, że wykonawcy nie są winni temu, że im kazano zagrać to okropieństwo, więc zostałam. Otóż panowie pokazali słuchaczom, jakie ciekawe istnieją instrumenty perkusyjne, jak brzmią, jaką artykulacją można grać na akordeonie i tym podobne rzeczy nie mające nic wspólnego z tym, co rozumiem pod pojęciem "muzyka". Rozumiem, że takie sny związane z ptakami miewa kompozytor, tylko po co się tymi koszmarkami dzielić?

Wytworom do niczego nie podobnym mówimy stanowczo - NIE! Może już dość tych eksperymentów dźwiękowych? Sztuka dla sztuki już była. Jeśli coś takiego się pisze, to chyba tylko dla siebie i na potrzeby doktoratu, bo na pewno nie dla słuchacza, który powinien coś z takiego koncertu wynieść w sercu, a nie tylko w uszach. No chyba, że celem kompozytora jest sprawić, by Bogu ducha winien student czy inny gość przez cały czas zastanawiał się, jak to wszystko wygląda w partyturze, bo aż trudno to sobie wyobrazić.


Wydrukuj    Wyślij znajomemu   
   
 Komentarze Skomentuj artykuł
 
 Za treść komentarzy redakcja nie odpowiada.
Strona główna | Młoda Strefa | Galeria | Archiwum | Forum | Kontakt